środa, 10 lutego 2021

Skarb, który ocalał wojnę i trafił do zbiorów Muzeum Narodowego w Lublinie

Skarb z okolic Pińska trafił do zbiorów Muzeum Narodowego w Lublinie jesienią 2020 roku, ale jego dzieje sięgają czasów II Rzeczypospolitej. 

O skarbie z okolic Pińska zrobiło się głośno w ubiegłym miesiącu za sprawą komunikatu Muzeum Narodowego w Lublinie, z którego wynika, że jesienią 2020 roku zespół zabytków - arabskich monet, ozdób i złomu ze srebra - trafił do zbiorów Muzeum. O sprawie poinformowały media lokalne (m.in. Lublin112.pl) oraz bloggerzy, w tym redakcja "Z Dziennika Odkrywcy" i "Zwiadowca Historii". Łącznie miał on zawierać 541 różnych przedmiotów.

Lunula ze skarbu zdobiona filigranem. Zbiory Muzeum Narodowego w Lublinie. Fot. Piotr Maciuk. Za zgodą: Muzeum Narodowe w Lublinie (©).
Zausznica "wołyńskiego typu" ze skarbu. Zbiory Muzeum Narodowego w Lublinie. Fot. Piotr Maciuk. Za zgodą: Muzeum Narodowe w Lublinie (©).

Pod komunikatem Muzeum wywiązała się dyskusja, w której zabrał głos Jewgienij Swydunowycz, zadając pytanie: jaka jest historia tego skarbu? Odpowiedziała na nie Danka Osuch z Pracowni Konserwacji Ceramiki i Metali w MNL, dzięki czemu możemy się dowiedzieć, że jest to ten sam zespół, który opublikowali Jan Gurba i Edward Soczewiński w 1995 roku. Czytamy w tej publikacji:

"W posiadaniu prywatnym w Lublinie znajduje się [w 1995 roku - przypis Redakcji PBN] skarb ok. 330 dirhemów arabskich (głównie Samanidów) i fragmentów dirhemów (170 połówek i dwóch trzecich, 60 ćwiartek i mniejszych fragmentów), srebrnej biżuterii (uszkodzonej) oraz drutu i złomu srebra (łącznie 250 g); poprzedni właściciel twierdzi, że jest to kompletny zespół znaleziony przed kilkudziesięciu laty w okolicach Pińska na Polesiu." [1]
Z dalszej części artykułu dowiadujemy się, że pozamonetarna część obejmowała 4 blaszane zawieszki w kształcie półksiężyca (lunule), 10 zausznic, drut z nanizanym paciorem, 41 fragmentów pociętych drutu, pierścionek z blachy, pręt, skręt dwóch drutów, podwójny splątany łańcuszek, krążek, jeszcze jeden drut. Autorzy poświęcili nieco więcej uwagi lunulom i ich analogiom z terenu dzisiejszej Ukrainy, między innymi Gniezdowa (obw. Smoleńsk), gdzie część przedmiotów znaleziono w kurhanie. Na podstawie analizy monet i fragmentów monet w skarbie (w tym i naśladownictw), głównie samanidzkich, Autorzy datowali czas ukrycia skarbu na drugą połowę X wieku [2].

Dirhem ze skarbu. Zbiory Muzeum Narodowego w Lublinie. Fot. Piotr Maciuk. Za zgodą: Muzeum Narodowe w Lublinie (©).

Z dyskusji pod tekstem dowiadujemy się też, że skarb został zakupiony od spadkobierców profesora Edwarda Soczewińskiego, wybitnego znawcy chromatografii, doktora honoris causa Akademii Medycznej w Lublinie, zarazem kolekcjonera i numizmatyka [3]. Informacje ustne przekazane pracownikom Muzeum pozwalają natomiast umieszczać odkrycie skarbu w latach 30. XX wieku. 

Obiekty są obecnie poddawane konserwacji, jak czytamy w komunikacie na Facebooku. Okazuje się, że z punktu widzenia konserwatorów, najciekawsze są ozdoby, określane mianem złomu:
"Ozdoby – ze względu na sposób dekorowania, o którym wspomnieliśmy w jednym z postów cyklu #zWarsztatuKonserwatora poświęconym technice filigranu (i granulacji), a „złom”, do którego zaliczają się wstępnie skręcone srebrne druciki – ponieważ pozwala zobaczyć „półprodukty” do wyrobu ozdób techniką filigranu".
Zausznica ze skarbu zdobiona malinowatą granulacją. Zbiory Muzeum Narodowego w Lublinie. Fot. Piotr Maciuk. Za zgodą: Muzeum Narodowe w Lublinie (©).

Zausznica ze skarbu zdobiona malinowatą granulacją. Zbiory Muzeum Narodowego w Lublinie. Fot. Piotr Maciuk. Za zgodą: Muzeum Narodowe w Lublinie (©).

Zacytujmy na koniec jeszcze raz treść komunikatu Muzeum Narodowego:
"Mamy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości Skarb z Pińska stanie się nie tylko ciekawym i pięknym eksponatem muzealnym, ale także fascynującym tematem interdyscyplinarnych projektów badawczych Muzeum Narodowego w Lublinie".
Skarb z okolic Pińska, jako jeden z niewielu z obszaru II Rzeczypospolitej, przetrwał zawieruchę wojenną. Dobrze, że trafił do zbiorów publicznych. 

[1] Gurba, Soczewiński 1995, s. 50. Por. Bibliografia - Litera G.
[2] Tamże, s. 50-56.
[3] Wspomnienia Profesora o przedwojennym Lublinie znalazły się na stronie Historii Mówionej

***

Zainteresowani? Zajrzyjcie koniecznie do działu Internet - tam znajdziecie znacznie więcej źródeł!

poniedziałek, 1 lutego 2021

Monety z Sutton Hoo: zapłata za podróż w zaświaty

Właśnie weszła na nasze domowe ekrany i monitory nowa produkcja Netlfixa: "Wykopaliska" ("The Dig"). Pojawiają się w polskim Internecie pierwsze recenzje, my tymczasem przyjrzymy się monetom z Sutton Hoo, bo kryją one pewną tajemnicę.

Słynny hełm z Sutton Hoo znajduje się w eksponowanym miejscu i należy niewątpliwie do jednych z największych atrakcji Muzeum Brytyjskiego. Film rzetelnie odtwarza okoliczności odkrycia zespołu grobowego, w którym był hełm i wiele innych, niezwykle cennych zabytków, a dodatkowo przypomina światu postać odkrywcy, Basila Browna, który działał na zlecenie właścicielki posiadłości, Edith Pretty. Działo się to wszystko dosłownie w przeddzień wybuchu II wojny światowej, co całej historii - a zarazem filmowi - dodaje niezwykłej dramaturgii. Nie będą zapewne narzekać także miłośnicy Indiany Jonesa i melodramatów. Dla każdego coś miłego.

Tym, którzy jeszcze nie mieli okazji odwiedzić British Museum, możemy polecić stronę poświęconą sali nr 41 (Room 41) w Muzeum Brytyjskim. Zajrzyjcie też koniecznie na tę stronę British Museum: LINK, a jeśli jesteście głodni dodatkowych informacji, odwiedźcie także blog British Museum.

To właśnie na tym ostatnim ukazał się niezwykle interesujący tekst pani kurator z British Museum, Sue Brunning* o doświadczeniach związanych z realizacją filmu. Wynika z niego, że zaczęło się od wizyty dwóch pań odpowiadających za produkcję i oblicze artystyczne filmu, Marii Djurkovic i Karen Wakefield. Odwiedziły one Brunning latem 2019. Obie panie były zdumione bogactwem dostępnej dokumentacji na temat odkryć i spędziły wiele godzin na studiowaniu zdjęć i zapisków. Już w październiku tamtego roku powstała najważniejsza część planu filmowego: odtworzenie odcisku zewnętrznej strony łodzi pogrzebowej. Na starych zdjęciach i na planie filmowym widzimy tylko to, co pozostało z łodzi z VII w. po Chr. w warunkach, w których drewno zmieniło się w pył. Na ekranie śledzimy natomiast postępy badań. Brown określa siebie jako "explorer", czyli "archeologa-amatora", bez studiów. Archeolog z dyplomem pojawia się mniej więcej w połowie filmu - to Charles W. Philips. Według Brunning, relacje Browna i Philipsa zostały nieco podkoloryzowane w celu zwiększenia dramaturgii. Krótko potem pojawia się młodziutka Peggy Piggot, aby odkryć pierwszy złoty zabytek - fragment ozdobnej oprawy pochwy miecza. Zdarzenie to miało w rzeczywistości miejsce w dniu 21 lipca 1939 roku, a po nim nastąpiło to, co Brunning określiła jako "dni oszałamiających odkryć" ("days of jaw-dropping discoveries"). Realizatorzy zadbali o to, aby kopie zabytków były umieszczone tak, jak oryginały odkrywane 80 lat wcześniej.

Sutton.Hoo.PurseLid.RobRoy
Wieko sakiewki, w której znajdowały się monety. Rob Roy User: Robroyaus on en:wikipedia.org. British Museum, CC BY-SA 2.5, via Wikimedia Commons

Moment odkrycia złotych monet jest jednym z ważniejszych dla narracji archeologicznej w filmie. Philips wpada w stan uniesienia i wkrótce oświadcza - ta scena znalazła się w trailerze - że wieki ciemne nie są już tak ciemne, jak się wydawało. Skąd ta ekscytacja? Po pierwsze, monety pozwoliły ostatecznie potwierdzić datowanie całego zespołu grobowego na pierwszą połowę VII wieku, co wcześnie przeczuwał Brown, a po drugie dowodziły, że Anglo-Sasi w tym czasie znali monety (choć nie posługiwali się nimi tak jak my dzisiaj), a więc byli społeczeństwem zaawansowanym cywilizacyjnie. 

Monety Franków z VII wieku, trzy blankiety i dwie sztabki złota znalezione w łodzi - pochówku pod kurhanem nr 1 w Sutton Hoo. Źródło: British Museum. Licencja: CC BY-NC-SA 4.0.

Monety zostały umieszczone pierwotnie w skórzanej sakiewce oprawnej w ramkę i wieko zdobione grantami i emalią komórkową. Był to bardzo starannie dobrany zestaw 37 monet o nominale tremissis, odpowiadającym wagowo 1/3 solida rzymskiego, wybitych przez Franków w końcu VI - początku VII w. Każda pochodziła z innej mennicy i ważyła nie więcej niż 1,5-2 gramy. Dodatkowo znalazły się tam trzy blankiety, czyli krążki bez żadnych wyobrażeń i dwie niewielkie sztabki złota. Datowanie monet było i nadal może być przedmiotem dyskusji, choć pewnie osadzają one czas pochówku na lata 610-635. Co jednak najbardziej fascynuje w przypadku monet z Sutton Hoo, to fakt, że ich liczba zgadza się z liczbą stanowisk dla wioślarzy na łodzi! Pierwszy zwrócił na to uwagę wybitny numizmatyk, Philip Grierson, już pół wieku temu i do dziś jest to chyba najczęściej przywoływane wyjaśnienie funkcji tych monet: stanowiły one szczególny rodzaj tzw. obola Charona, zapłatę dla wioślarzy, przewoźników w Zaświaty.

____________

* Publikacje Brunning: LINK